.

Rozdział 06

Zza drzwi słychać było wyzwiska padające to tonem głosu Harrego, to jakimś innym, nieznanym mi przedtem. Usłyszałam dźwięk, jakby ktoś kogoś uderzył, potem jęknięcie i jakby ciężki upadek na ziemię. Nie znałam przebiegu wydarzeń na dworze i trudno mi było wyłapać co może się tam dokładnie dziać. Wszystkie dźwięki wskazywały najpierw na typową prowokację (prawdopodobnie ze strony dwóch chłopaków), a następnie oczywiście na bójkę.
Przez kilka minut nie słyszałam żadnego dialogu, jedynie śmiechy i dźwięki uderzeń. W końcu jeden najbardziej dotkliwy z dźwięków zakończył serię uderzeń. Słyszałam, jak coś uderza w jakiś punkt z taką siłą, że rozległo się huknięcie - prawdopodobnie ponownie upadek, a następnie gorzki jęk pełen bólu, a jednocześnie strachu. Po dalszej rozmowie zrozumiałam, że Harry porządnie dostał.
"Dobrze mu tak" brzmiała pierwsza z moich myśli, ale zaraz zaczęłam skręcać się z bólu i wyrzutów sumienia.
- Harry! - Zadudniłam pięścią w drzwi. Odpowiedziało mi pełne nienawiści i cierpienia mruknięcie, ale żadnego wyraźnego słowa nie dało się słyszeć. Pobiegłam do okna i spróbowałam je otworzyć. Było ciężko, ale jakoś dałam radę. Pod oknami rosły wysokie krzewy, które nie miały liści, aby zamortyzować upadek. Nagie gałęzie wydawały się przerażające. Zakręciło mi się w głowie, na myśl o skoku przez okno, ale nie miałam wyboru. Rzuciłam się próbując wylądować jak najdalej, ale ich gałęzie poraniły moje dłonie i przedarły koszulę, która zaczepiła się o najwyżej wystający punkt krzewów. Na spotkanie z Harrym poleciałam bez jednej strony koszuli, co spowodowało, że na wierzchu znalazł się stanik. Druga część trzymająca się na jednym rękawie bardzo mi przeszkadzała, więc bez skrupułów zrzuciłam ją z siebie.
Harry podniósł głowę, a kiedy zobaczył mnie w takim stanie wydał z siebie pomruk zadowolenia.
- To tak specjalnie, żeby mnie ożywić? - Burknął z dezaprobatą, co mnie tylko zdenerwowało, ale kontynuowałam "niesienie pomocy" chłopakowi.
Wzięłam go pod ramię, a on arogancko objął mój nagi brzuch swoją ciężką ręką. Spróbowałam ją zsunąć z tego niekomfortowego miejsca, ale to spowodowało tylko tyle, że powędrowała na mniej komfortowe miejsce. Ponownie spróbowałam się jej stamtąd pozbyć, ale udało mi się jedynie, przełożyć ją z powrotem na moją talię. Tam już mu ustąpiłam i pomogłam mu dojść do domu.
Harry zwijał się z bólu trzymając się za brzuch. Z nosa leciała mu krew, warga i brew były rozcięte. Pobiegłam na górę do łazienki i przy okazji wstąpiłam po jakąś koszulkę. Z łazienki zabrałam mokry ręcznik, wodę utlenioną (po jakimś czasie poszukiwań) i chusteczki i wróciłam z powrotem do Harrego.
Nie zdziwiłam się zbytnio, kiedy przywitał mnie jego nagi tors. Napięte mięśnie przyciągnęły moją uwagę, ale po chwili się ocknęłam. Pochyliłam się nad Harrym i polałam jego brew wodą utlenioną. Zacisnął zęby na wardze sprawiając przy tym, że krew cieknąca z jej nacięcia zaczęła bardziej się sączyć.
Zakrwawiona koszula leżała obok krzesła, na którym siedział brunet.
- Przyłóż ją do wargi - powiedziałam nieśmiało, po czym przetarłam jego twarz wilgotnym ręcznikiem pozostawiając go zwiniętego w kulkę w obrębie nosa. Chłopak posłusznie podniósł ubranie i przyłożył je do wargi, aby po chwili odłączyć je od siebie i sprawdzić, jak bardzo krwawi jego rana.

Tak spędziliśmy prawie cały dzień. Miałam wrażenie, że z każdą chwilą znam go coraz lepiej i nie był dla mnie tak bardzo obcy. Czułam, że powoli poznajemy się nie od stron ogólnych, ale od tych najbardziej prywatnych. Wiedział już o tym, co się stało z moimi rodzicami, że nie radziłam sobie w szkole, że mam trudne życie. Przyszła kolej na niego.
- Nie będę owijał w bawełnę, bo tu nie ma co opowiadać. Moja mama jest chora na raka i na chwilę obecną jest w szpitalu, a tata siedzi w więzieniu. - Wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze powoli. Zamilkłam, ale po chwili lodowatym, drżącym głosem zapytałam:
- Dlaczego mówiłeś, że Elise mieszka u mamy? Dlaczego powiedziałeś, że tata wyjechał do pracy?
- Tak trudno mi o tym mówić... - Zaczął. - Mój ojciec nie był dobrym człowiekiem i nie chcę, aby ktoś wiedział o tym, co zrobił. Sam nie chciałem o tym wiedzieć, ale jeszcze gorzej jest, kiedy nie zna się prawdy o własnym ojcu. Najgorsze jest jednak, że odrobina jego charakteru pozostała w rodzinie, w moim ciele. To jakby przeszło genetycznie i wszystko co robię, to decyzja mojej podświadomości.
- Nie rozumiem...
- Mój ojciec... On... Nie mogę, przepraszam. - Chłopak powtórzył czynność powolnego oddychania.
- Jasne. A co z Elise?
- Elise niedługo tu będzie... Była dzisiaj u mamy.
- Boże, ja mam jej ubrania. Może nie powinnam...
- Spokojnie. Elise zrozumie, jeżeli opowiemy jej całą historię, okej?
- Okej... Chyba okej.
- Polubicie się. - Powiedział Harry i wtedy przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do Rose. Nie miałam jednak siły już nic mówić, z nikim rozmawiać, kiedy tak bezczynnie siedziałam na kanapie obok Harrego przedtem rozmawiając, a teraz nagle oczekując na jego siostrę.

Brunet w miarę możliwości popędził do drzwi, kiedy usłyszał, jak ktoś wkłada w nie klucz. W drzwiach stanęła wysoka (praktycznie równa z Harrym), śliczna dziewczyna. Jakbym nie wiedziała, że są rodzeństwem byłabym niemal pewna, że są razem. Padli sobie w objęcia.
- Jak mama? - Spytał Harry łapiąc się za wargę, która zapiekła podczas mówienia.
- U mamy w porządku. - Elise zebrało się na płacz. - Kolejna bójka?
"Kolejna?' pomyślałam. Czyli to nie pierwszy i nie ostatni raz?
- Prowokacja, zrozum...
- Harry. Mógłbyś trochę przystopować. Tylko nie skończ, jak ojciec - Elise tym razem poleciała łza. - Mama chce, żebyś ją odwiedził.
 Przyglądałam się uważnie sytuacji z salonu. Brunetka nie zauważyła mnie wcześniej. Teraz jej łagodny wzrok spoczął na mnie.
- Jakaś dziewczyna się w końcu nie boi? Sukces... - Harry skarcił siostrę znaczącym wzrokiem. Od razu zamilkła wiedząc, że nie jestem jeszcze "wtajemniczona" w ich sprawy.
- To jest Danielle. - Harry wskazał na mnie dłonią. Elise zdjęła buty na obcasie, co spowodowało, że nie była już prawie równa z Harrym, ale sięgała mu mniej więcej do nosa. To i tak było wyżej, niż ja.
- Cześć... - Elise weszła do pokoju. Wydawała się bardzo sympatyczna i miła. Uśmiechnęłam się, ale było mi trudno. W końcu siedziałam w jej domu, w jej ubraniach i rozmawiałam z jej bratem. - Jestem Elise.
Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę, jakby nie zwracała uwagi na to, że mam jej ubrania.
- Danielle. - Odwzajemniłam uścisk.


4 komentarze:

  1. Ojoj *-* Kocham too - szukam tego przycisku xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniaaałe . Świetnie się czyta . ;p Masz talent *.*

    Tak przy okazji zapraszam na stronkę ,,One Direction moje Ideały ,, Dopiero zaczynamy . chcemy się wybić :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Neeeeeeeeeeeext

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię twojego bloga . Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń